Zwykły monotonny dzień, szkoła, dom, nauka, internet. Aż nagle przeglądając portale społecznościowe jego uwagę przykuł jeden z profili, przeglądał go już wiele razy ale ten był całkowicie inny. W wypowiedziach właścicielki było coś niepokojącego coś co nie dawało mu spokoju.
W pewnym momencie czytania, zrozumiał że musi to zrobić, musi do niej napisać, poznać ją i zapytać co takiego się dzieje, dlaczego jej odpowiedzi są takie jakby miały być ostatnimi, jakby były pozbawione nadziei i dobra.
-" Cześć czytam od pewnego czasu twoje posty i widzę że coś jest nie tak, bardzo chciałbym cię poznać i jakoś pomóc. Jeśli miałabyś ochotę to odpisz"- Tak brzmiała jego wiadomość, nie wiedział zbytnio czego może się spodziewać ale był gotów wierzył że jakoś mu się uda pomóc.
-"Witaj. No jest pewna sytuacja, lecz nie jestem pewna czy chciałbyś na pewno słychać o tym jest to długa historia". Odpowiedziała, nie musiał długo czekać na odpowiedź, zaledwie kilka minut później pisali już ze sobą.
To co się dowiedział, niemal doprowadziło go do łez, właściwie nawet nie zauważył że z oczu leczą mu łzy nie panował nad tym. Na początku myślał ze to tylko sytuacja w związku tak też było, związek na odległość oraz brak możliwości spotkania niby nic. Niestety ciąg dalszy opowiadania zatrzymał jego czas w miejscu.
Nowotwór.
Tego się kompletnie nie spodziewał. Nie wiedział co napisać, nie wiedział co myśleć, jak pomóc.
Dni mijały poznali się bardziej, opowiedziała jemu o swoich zainteresowaniach. Kochała rysować, pisać oraz czytać książki. Wysłała mu jedną ze swoich prac był pod wrażeniem. Obiecała mu że kiedy tylko wyjdzie ze szpitala otrzyma ich całe mnóstwo niestety przy sobie nie miała ich zbyt wiele. Zgodził się, wierzył że wyjdzie z tego pomimo że lekarze nie wiedzieli co robić nie dawali jej zbyt wiele czasu.
Lecz on ciągle wierzył. Nie chciał myśleć że ktoś w tak młodym wieku z tyloma pasjami może tak po prostu odejść.
Z dnia na dzień, modlił się o zdrowie dla niej o cud by z tego wyszła by żyła dalej nie patrząc wstecz.
Po kilku tygodniach przerwy bez pisania do niej zrobiło mu się głupio, jakby zapomniał o niej lecz po prostu sprawy codzienne go przerastały. Gdy w końcu do niej napisał ucieszył się że mu odpisała. Pisali dalej sytuacja była niezmienna lecz, on dalej wierzył dalej się modlił. Pisał z nią dodawał jej otuchy pomagał jak tylko mógł.
Kilka miesięcy później wszytko się zmieniło, udało się wyszła z tego. Złośliwy nowotwór ustąpił a ona dalej mogła robić to co kocha, mogła wrócić do rodziny, znajomych oraz kształcić się w wymarzonym zawodzie.