sobota, 28 marca 2015
Wyprawa
Godzina 8. Za oknem świeci słońce, zaczyna się piękny letni dzień na niebie ani jednej chmurki.
Czas w końcu ruszyć się z domu w taką pogodę nie można siedzieć przed komputerem. Mam pomysł wyruszę w podróż do lasu, przecież jest za ciepło by iść na miasto.
Śniadanie zjedzone, prowiant na drogę przygotowany, pozostaje tylko wyruszyć w drogę.
Zabrałem z sobą najpotrzebniejsze rzeczy kto wie co może mnie spotkać w lesie.
Najbardziej znaną mi drogą była droga przez park, tam las brał swój początek. W parku oczywiście roiło się od dzieciaków, tak cudnie było popatrzeć że nie wszyscy spędzają całe dnie na komputerze. Na ten widok wróciły do mnie wspomnienia jak to fajnie było spędzać czas ze znajomymi z podwórka. W końcu te chwile były tymi najpiękniejszymi z całego dzieciństwa.
Przez korony wysokich drzew przedzierały się długie promienie słońca, można było poczuć jak gorąco jest poza parkiem.
Droga przez park była krótka ale męcząca, postanowiłem że przysiądę sobie na ławce i odpocznę. Pozbycie się energii na samym początku wypraw jest ostatnią rzeczą którą chce. W tym czasie mam zamiar nacieszyć się widokami i dźwiękami dookoła. Przez pewien moment byłem tak wsłuchany że nie zauważyłem nawet że na drugim końcu ławki siedziała wiewiórka. Patrzyła się na mnie gotowa do ucieczki, czekała aż wykonam jakiś ruch więc postanowiłem się nie ruszać. W pewnym momencie zmieniła pozycje i siedziała na tylnych łapach. Powolutku zajrzałem do plecaka w poszukiwaniu czegoś co mogę jej dać. nie wiele było tam takich rzeczy, lecz pamiętam że wcześniej ten plecak miałem jak zbierałem orzechy i przypomniało mi się miałem kilka, więc je wyjąłem kładąc jednego na ławce. Czekałem na jej reakcje. Bardzo niepewnie i powoli podchodziła bliżej, nagłym ruchem wzięła orzecha i uciekła. Bardzo rozbawiła mnie ta sytuacja postanowiłem że pozostawię resztę orzechów na ławce.
Dotarłem do końca parku, nie trudno było go nie spostrzec, droga brukowa nagle się skończyła i zmieniła się w zwykłą ścieżkę. Drzewa były tutaj ułożone bardziej chaotycznie, a ścieżka wiła się niczym wąż. Patrząc wokoło dostrzegłem że ludzie często tu przychodzą, przykładem tego były m.in porozbijane butelki i porozrzucane śmieci. Wściekłem się. Jak można tak zaśmiecać lasy. Ludzie nie mają szacunku do niczego. Ruszyłem do przodu, przyśpieszając kroku, nim się spostrzegłem ścieżka dawno zniknęła. Otaczał mnie czysty las, gdzie się nie spojrzy drzewa, krzewy i inne rośliny. Od razu się uspokoiłem, jednak to prawda że zielony uspokaja. Usiadłem pod drzewem. Przyszła pora by coś zjeść, w końcu maszerowałem 3 godziny. Nigdy dotąd nie zapuszczałem się tak daleko w las, więc głupim pomysłem było zapuszczać się dalej jeszcze bym się zgubił. Na całe szczęście było widać drogę którą tutaj przybyłem więc spokojnie nią wrócę.
Po dłuższym odpoczynku wyruszyłem w drogę powrotną. Słyszałem niemalże każdy szelest, taka chwila ciszy dobrze mi zrobiła. Tak rozmaitych dźwięków nie można usłyszeć w słuchawkach, to trzeba usłyszeć na żywo. Szelest drzew, łamane gałązki, świergot ptaków po prostu to wszystko łączy się w piękną całość wraz z krajobrazem który mnie otacza. Mógłbym być tu całą wieczność ale cóż trzeba wracać do domu.
Droga powrotna wydaje się krótsza niż poprzednio. Jestem w parku, zrobiło się tutaj znaczniej ciszej, dzieciaki porozchodziły się już do domu, a park ucichł. Usiadłem na tej samej ławce co przedtem aby odpocząć. Tak jak myślałem wszystkie orzechy zniknęły. Cały park ogarnął cień, tylko gdzieniegdzie było widać prześwity słońca. Park przybierał powoli różowe barwy.
Wróciłem do domu kompletnie zmęczony. Uff to był dzień pełen wrażeń pomimo tego że taki spokojny. Zjadłem kolacje, umyłem się i ledwo położyłem się do łóżka. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
czwartek, 26 marca 2015
Piekna i Bestia XXI W.
Wieczór godzina 19. Na dworze szaleje burza, dwie biegnące w przeciwną
stronę osoby patrzące jedynie pod nogi wpadają na siebie. On ma
parasolkę, ona tylko kurtkę. Mężczyzna pomimo tego że nikt mu nie kazał
proponuje odprowadzenie młodej kobiety do domu lub przynajmniej na
przystanek autobusowy.
Kobieta nie mając nic przeciwko zgadza się i wyruszają we wspólną podróż w deszczu.
Idą obok siebie jakby nigdy nic lecz panuje niezręczna cisza on próbuje nawiązać rozmowę lecz ona całkowicie nie chce jej prowadzić. Na takiej próbie nawiązania kontaktu mijają dobre minuty lecz ona nadal twarda i się nie poddaje.
Dochodzą do jej domu.
Mężczyzna pyta - Czy mógłbym prosić o twój numer może kiedyś wybralibyśmy się na kawę lub coś innego ? -pomimo tego że wiedział o tym nie jest bardzo przystojny nie zawahał się zadać pytania.
- Nie zrozum mnie źle jestem ci bardzo wdzięczna za to że odprowadziłeś mnie do domu, ale nie mogę ci dać numeru po prostu nie jesteś w moim typie. Przepraszam. Pa- Odpowiada ona.
Zdenerwowany mężczyzna po wysłuchaniu takiej odpowiedzi wyrusza na spacer w którym myśli o wielu sprawach. Jedną z nich jest to ile razy już ktoś do niego powiedział takie słowa, ile razy ktoś potraktował go jak książkę, Pyta się sam siebie dlaczego tak musi być dlaczego to jego spotyka przecież nie wygląd jest najważniejszy. Nie odnalazł na to pytanie odpowiedzi.
Kilka miesięcy później po kilku takich sytuacjach mężczyzna poznał miłą i piękną dziewczynę, dużo ze sobą rozmawiali, wychodzili i spędzali dużo czasu. Uważał że ona jest tą jedyną i że może się im udać być razem. Więc przy następnym spotkaniu postanowił zadać jej pytanie.
- Słuchaj, znamy się już tyle czasu, spędzamy ze sobą całe dnie, możemy gadać bez przerwy, tyle rzeczy nas łączy lecz jesteśmy tylko przyjaciółmi może spróbujemy czegoś więcej?
Przez długą chwile siedzieli i milczeli patrząc na siebie ona unikała jego wzroku, oddalała się od niego aż w końcu odpowiedziała.
- Nie zrozum mnie źle jesteśmy przyjaciółmi masz racje ale nic więcej nic do ciebie nie czuje to tylko przyjaźń. Przepraszam wysyłam znaki przez które mógłbyś pomyśleć że coś między nami jest lecz to nie prawda niczego między nami nie ma. Przepraszam muszę zadzwonię później.-Odeszła nie patrząc nawet za siebie.
Mężczyzna był doszczętnie załamany nie wiedział co ze sobą zrobić, jego życie legło w gruzach. Poszedł do sklepu kupił alkohol i wyruszył do domu.
Dziewczyna jak powiedziała zadzwoniła do niego lecz on nie odbierał pomyślała więc że na razie nie chce z nią gadać i przestała dzwonić.
Dni mijały on nadal nie odbierał, zdenerwowana dziewczyna postanowiła że pójdzie do niego zobaczyć co z nim jest. Ku jej zdziwieniu drzwi do jego mieszkania były otwarte wchodzi. Chodzi po mieszkaniu wszędzie cisza, na podłodze walają się śmieci jakby nikt od kilku dni tutaj nie sprzątał. Wchodzi do sypialni, Znajduje wiszące ciało i list.
"Są to moje ostatnie słowa.Dłużej nie mogłem żyć na tym świecie bez miłości"
Kobieta nie mając nic przeciwko zgadza się i wyruszają we wspólną podróż w deszczu.
Idą obok siebie jakby nigdy nic lecz panuje niezręczna cisza on próbuje nawiązać rozmowę lecz ona całkowicie nie chce jej prowadzić. Na takiej próbie nawiązania kontaktu mijają dobre minuty lecz ona nadal twarda i się nie poddaje.
Dochodzą do jej domu.
Mężczyzna pyta - Czy mógłbym prosić o twój numer może kiedyś wybralibyśmy się na kawę lub coś innego ? -pomimo tego że wiedział o tym nie jest bardzo przystojny nie zawahał się zadać pytania.
- Nie zrozum mnie źle jestem ci bardzo wdzięczna za to że odprowadziłeś mnie do domu, ale nie mogę ci dać numeru po prostu nie jesteś w moim typie. Przepraszam. Pa- Odpowiada ona.
Zdenerwowany mężczyzna po wysłuchaniu takiej odpowiedzi wyrusza na spacer w którym myśli o wielu sprawach. Jedną z nich jest to ile razy już ktoś do niego powiedział takie słowa, ile razy ktoś potraktował go jak książkę, Pyta się sam siebie dlaczego tak musi być dlaczego to jego spotyka przecież nie wygląd jest najważniejszy. Nie odnalazł na to pytanie odpowiedzi.
Kilka miesięcy później po kilku takich sytuacjach mężczyzna poznał miłą i piękną dziewczynę, dużo ze sobą rozmawiali, wychodzili i spędzali dużo czasu. Uważał że ona jest tą jedyną i że może się im udać być razem. Więc przy następnym spotkaniu postanowił zadać jej pytanie.
- Słuchaj, znamy się już tyle czasu, spędzamy ze sobą całe dnie, możemy gadać bez przerwy, tyle rzeczy nas łączy lecz jesteśmy tylko przyjaciółmi może spróbujemy czegoś więcej?
Przez długą chwile siedzieli i milczeli patrząc na siebie ona unikała jego wzroku, oddalała się od niego aż w końcu odpowiedziała.
- Nie zrozum mnie źle jesteśmy przyjaciółmi masz racje ale nic więcej nic do ciebie nie czuje to tylko przyjaźń. Przepraszam wysyłam znaki przez które mógłbyś pomyśleć że coś między nami jest lecz to nie prawda niczego między nami nie ma. Przepraszam muszę zadzwonię później.-Odeszła nie patrząc nawet za siebie.
Mężczyzna był doszczętnie załamany nie wiedział co ze sobą zrobić, jego życie legło w gruzach. Poszedł do sklepu kupił alkohol i wyruszył do domu.
Dziewczyna jak powiedziała zadzwoniła do niego lecz on nie odbierał pomyślała więc że na razie nie chce z nią gadać i przestała dzwonić.
Dni mijały on nadal nie odbierał, zdenerwowana dziewczyna postanowiła że pójdzie do niego zobaczyć co z nim jest. Ku jej zdziwieniu drzwi do jego mieszkania były otwarte wchodzi. Chodzi po mieszkaniu wszędzie cisza, na podłodze walają się śmieci jakby nikt od kilku dni tutaj nie sprzątał. Wchodzi do sypialni, Znajduje wiszące ciało i list.
"Są to moje ostatnie słowa.Dłużej nie mogłem żyć na tym świecie bez miłości"
poniedziałek, 23 marca 2015
Sen
Budzę się jest około godziny 15 najwidoczniej uciąłem sobie krótką drzemkę.
Za oknem piękne słońce, ptaki śpiewają, temperatura osiąga dobre 30 stopni. Jest sobota środek lata.
Zjadłem obiad, wypiłem orzeźwiający napój z owoców, tak właśnie tego mi było trzeba zimnego napoju z pomarańczy, jabłek oraz cytryny.
Spoglądam na telefon zauważam wiadomość od "Kochanie" o treści " Cześć skarbie to co dzisiaj wybieramy się na mały piknik w słoneczku :). Pamiętaj nie zapomnij o kocu :*".
Uśmiechając się zacząłem przygotowywać to co potrzebne koce, wycisnąłem sok z owoców i warzyw, jakieś przekąski i specjalną niespodziankę wisiorek ze znakiem nieskończoności zawsze o takim marzyła a to była nasza rocznica.
Godzina 16 słyszę dzwonek do drzwi.
-Chwileczkę!! już idę.- pobiegłem aby otworzyć drzwi.
-No szybciej ileż można czekać?
-No już, już pali się gdzieś czy co ?- Otworzyłem drzwi i nim zobaczyłem kto to poczułem na szyi uścisk. To była ona, pierwsze co zrobiła to rzuciła mi się na szyje. Po paru chwilach odparłem.
-Też się ciesze że cie widzę. Jesteś gotowa na miłe popołudnie ? No już zbieramy się bo czeka nas kawałek drogi.
Wyruszyliśmy.
Mój dom znajdował się nieopodal lasu. W około dało się zauważyć piękne odcienie zieleni, w oddali można było zauważyć góry. Weszliśmy do lasu i przywitała nas bryza chłodnego miłego powietrza, zapach który niósł ze sobą wiatr oddawał to co w lesie najpiękniejsze jego roślinność. Mijaliśmy piękne drzewa, krzewy i dzikie roślinności. W między czasie zebraliśmy maliny i ruszyliśmy dalej.
W samym środku lasu leżała przepiękna polana na której widniały tysiące kolorowych kwiatów.
Rozłożyliśmy koc, ułożyliśmy się wygodnie i wpatrywaliśmy się w niebo prowadząc rozmowę.
-Spójrz jakie piękne niebo.- powiedziała.
-Tak cudne prawie jak twoje oczy. Tylko brakuje im takiego błysku... Widzisz te chmurę? Wygląda jak niedźwiedź.
- Nie prawda mi to przypomina wilka.- spoglądając na niebo odpowiedziała.
- No cóż może być i wilk. W końcu są bardzo podobne jakby nie patrzeć.-myślałem o tym jak cudnie mija nam czas.- Jest strasznie gorąco może napijesz się soku twój ulubiony?- Powiedziałem z przebiegłym uśmiechem. Wiedziałem bowiem że lubi sok pomarańczowy ale tylko z tych mniej kwaśnych pomarańczy a te były wyjątkowo kwaśne.
-Z miłą chęcią, mam nadzieje że pamiętałeś co lubię najbardziej.- napiła się kilka łyków napoju, jej twarz przyjęła od razu dziwny kształt nie dało się nie zauważyć że był bardzo kwaśny.- Uwielbiasz to prawda? Wiedziałeś że nie lubię tak kwaśnych pomarańczy.
-Przecież znasz odpowiedz. Poza tym uwielbiam twoją minę jak się krzywisz.- Powiedziałem z uśmiechem i przytuliłem ją do siebie.
Dość długo leżeliśmy wtuleni w siebie obserwując jak szybują chmury na niebie, aż w końcu powiedziałem.
-Siądź na chwilę mam coś dla ciebie. Tylko zamknij oczy i nie podglądaj.- Wyjąłem z koszyka opakowanie z naszyjnikiem i włożyłem jej na szyje.- To już rok. Mam nadzieje że ci się spodoba.
-Nie wiem co powiedzieć, zawsze o takim marzyłam- Odpowiedziała i objęła moją szyje tak że upadłem na plecy.
Nagle się obudziłem.
Okazało się ze to wszystko to był sen, a tak na prawdę jest poniedziałek szósta rano.
Mój zachwyt szybko opadł gdy zderzyłem się z rzeczywistością. Lecz jedno było pewne to był najpiękniejszy sen jaki do tej pory mi się przyśnił. Byłem pewien że ten sen się spełni w końcu czasami tak się zdarza.
Za oknem piękne słońce, ptaki śpiewają, temperatura osiąga dobre 30 stopni. Jest sobota środek lata.
Zjadłem obiad, wypiłem orzeźwiający napój z owoców, tak właśnie tego mi było trzeba zimnego napoju z pomarańczy, jabłek oraz cytryny.
Spoglądam na telefon zauważam wiadomość od "Kochanie" o treści " Cześć skarbie to co dzisiaj wybieramy się na mały piknik w słoneczku :). Pamiętaj nie zapomnij o kocu :*".
Uśmiechając się zacząłem przygotowywać to co potrzebne koce, wycisnąłem sok z owoców i warzyw, jakieś przekąski i specjalną niespodziankę wisiorek ze znakiem nieskończoności zawsze o takim marzyła a to była nasza rocznica.
Godzina 16 słyszę dzwonek do drzwi.
-Chwileczkę!! już idę.- pobiegłem aby otworzyć drzwi.
-No szybciej ileż można czekać?
-No już, już pali się gdzieś czy co ?- Otworzyłem drzwi i nim zobaczyłem kto to poczułem na szyi uścisk. To była ona, pierwsze co zrobiła to rzuciła mi się na szyje. Po paru chwilach odparłem.
-Też się ciesze że cie widzę. Jesteś gotowa na miłe popołudnie ? No już zbieramy się bo czeka nas kawałek drogi.
Wyruszyliśmy.
Mój dom znajdował się nieopodal lasu. W około dało się zauważyć piękne odcienie zieleni, w oddali można było zauważyć góry. Weszliśmy do lasu i przywitała nas bryza chłodnego miłego powietrza, zapach który niósł ze sobą wiatr oddawał to co w lesie najpiękniejsze jego roślinność. Mijaliśmy piękne drzewa, krzewy i dzikie roślinności. W między czasie zebraliśmy maliny i ruszyliśmy dalej.
W samym środku lasu leżała przepiękna polana na której widniały tysiące kolorowych kwiatów.
Rozłożyliśmy koc, ułożyliśmy się wygodnie i wpatrywaliśmy się w niebo prowadząc rozmowę.
-Spójrz jakie piękne niebo.- powiedziała.
-Tak cudne prawie jak twoje oczy. Tylko brakuje im takiego błysku... Widzisz te chmurę? Wygląda jak niedźwiedź.
- Nie prawda mi to przypomina wilka.- spoglądając na niebo odpowiedziała.
- No cóż może być i wilk. W końcu są bardzo podobne jakby nie patrzeć.-myślałem o tym jak cudnie mija nam czas.- Jest strasznie gorąco może napijesz się soku twój ulubiony?- Powiedziałem z przebiegłym uśmiechem. Wiedziałem bowiem że lubi sok pomarańczowy ale tylko z tych mniej kwaśnych pomarańczy a te były wyjątkowo kwaśne.
-Z miłą chęcią, mam nadzieje że pamiętałeś co lubię najbardziej.- napiła się kilka łyków napoju, jej twarz przyjęła od razu dziwny kształt nie dało się nie zauważyć że był bardzo kwaśny.- Uwielbiasz to prawda? Wiedziałeś że nie lubię tak kwaśnych pomarańczy.
-Przecież znasz odpowiedz. Poza tym uwielbiam twoją minę jak się krzywisz.- Powiedziałem z uśmiechem i przytuliłem ją do siebie.
Dość długo leżeliśmy wtuleni w siebie obserwując jak szybują chmury na niebie, aż w końcu powiedziałem.
-Siądź na chwilę mam coś dla ciebie. Tylko zamknij oczy i nie podglądaj.- Wyjąłem z koszyka opakowanie z naszyjnikiem i włożyłem jej na szyje.- To już rok. Mam nadzieje że ci się spodoba.
-Nie wiem co powiedzieć, zawsze o takim marzyłam- Odpowiedziała i objęła moją szyje tak że upadłem na plecy.
Nagle się obudziłem.
Okazało się ze to wszystko to był sen, a tak na prawdę jest poniedziałek szósta rano.
Mój zachwyt szybko opadł gdy zderzyłem się z rzeczywistością. Lecz jedno było pewne to był najpiękniejszy sen jaki do tej pory mi się przyśnił. Byłem pewien że ten sen się spełni w końcu czasami tak się zdarza.
piątek, 20 marca 2015
Lalka z duszą.
Północ wybiła. Coś dziwnego przykuł moją uwagę na szafce z lalkami. To jedna z nich poruszyła się, odwróciła wzrok w moją stronę.
Co wtedy czułem ?? zdziwienie, strach, ciekawość, podniecenie.
Przez długi czas myślę o tym co zrobić aż w końcu podchodzę biorę lalkę okazuje się że ta lalka była kiedyś prezentem od dobrej znajomej na pamiątkę, Koleżanka ta wyjeżdżając z przymusu powiedziała że zawsze kiedy w nocy na nią spojrzę ujrzę ją. Jako że w tych czasach nie było zbytnio możliwości kontaktu nasza znajomość urwała się i nigdy się do siebie nie odezwaliśmy.
Owa lalka jak się okazało żyła. Ożywała co nocy czekając aż na nią spojrzę.
Przypatrując się lalce zobaczyłem duże podobieństwo do tej znajomej, aż w pewnym momencie...
Lalka przemówiła.
- Hej ty! Co się tak patrzysz lalki nie widziałeś ?
- Gadającej lalki ? Nie jeszcze takiej nie widziałem jesteś pierwszą.
- To ja, nie poznajesz mnie ?- Zapytała lalka.
- Ty to znaczy kto ?
- Twoja koleżanka jestem w tej lalce którą dostałeś przy moim wyjeździe. Niestety zdarzył się wypadek i nie przeżył nikt, moja dusza wylądowała w tej lalce i czekała aż w końcu w nocy zobaczysz ją.
Byłem przerażony jak to w ogóle mogło być możliwe. Jaki wypadek ? Dlaczego nie przeżyła ? I co robiła w tej lalce dlaczego akurat w niej?.
Rozmyślając nad tym kompletnie zapomniałem o niej, aż w końcu się otrząsłem i zacząłem ją wypytywać.
Opowiedziała mi że sama do końca nie wie jak to się stało że znalazła się w tej lalce, być może istniała jakaś więź miedzy nią a lalką, bądź to chodziło o te słowa "Zawsze w nocy jak spojrzysz na lalkę ujrzysz w niej mnie". Zastanawialiśmy się przed długie minuty nad tym aż w końcu przestaliśmy i zaczęliśmy normalnie rozmawiać. Opowiedziała mi co się stało i jaki sposób zginęła. Najbardziej zdziwiło mnie to że czekała każdej nocy na mnie. Niestety zbliżał się świt a o świcie zawsze znikała. Miałem dużo pytań najważniejsze z nich to " Czy jeszcze cię zobaczę?". Nie była pewna czy to się zdarzy, lecz obawiała się że nie. Słońce już wschodziło a ona musiała odejść ostatnie co powiedziała to " Zawsze będę przy tobie".
Następnie odeszła i już nigdy nie wróciła.
Przez długi czas myślę o tym co zrobić aż w końcu podchodzę biorę lalkę okazuje się że ta lalka była kiedyś prezentem od dobrej znajomej na pamiątkę, Koleżanka ta wyjeżdżając z przymusu powiedziała że zawsze kiedy w nocy na nią spojrzę ujrzę ją. Jako że w tych czasach nie było zbytnio możliwości kontaktu nasza znajomość urwała się i nigdy się do siebie nie odezwaliśmy.
Owa lalka jak się okazało żyła. Ożywała co nocy czekając aż na nią spojrzę.
Przypatrując się lalce zobaczyłem duże podobieństwo do tej znajomej, aż w pewnym momencie...
Lalka przemówiła.
- Hej ty! Co się tak patrzysz lalki nie widziałeś ?
- Gadającej lalki ? Nie jeszcze takiej nie widziałem jesteś pierwszą.
- To ja, nie poznajesz mnie ?- Zapytała lalka.
- Ty to znaczy kto ?
- Twoja koleżanka jestem w tej lalce którą dostałeś przy moim wyjeździe. Niestety zdarzył się wypadek i nie przeżył nikt, moja dusza wylądowała w tej lalce i czekała aż w końcu w nocy zobaczysz ją.
Byłem przerażony jak to w ogóle mogło być możliwe. Jaki wypadek ? Dlaczego nie przeżyła ? I co robiła w tej lalce dlaczego akurat w niej?.
Rozmyślając nad tym kompletnie zapomniałem o niej, aż w końcu się otrząsłem i zacząłem ją wypytywać.
Opowiedziała mi że sama do końca nie wie jak to się stało że znalazła się w tej lalce, być może istniała jakaś więź miedzy nią a lalką, bądź to chodziło o te słowa "Zawsze w nocy jak spojrzysz na lalkę ujrzysz w niej mnie". Zastanawialiśmy się przed długie minuty nad tym aż w końcu przestaliśmy i zaczęliśmy normalnie rozmawiać. Opowiedziała mi co się stało i jaki sposób zginęła. Najbardziej zdziwiło mnie to że czekała każdej nocy na mnie. Niestety zbliżał się świt a o świcie zawsze znikała. Miałem dużo pytań najważniejsze z nich to " Czy jeszcze cię zobaczę?". Nie była pewna czy to się zdarzy, lecz obawiała się że nie. Słońce już wschodziło a ona musiała odejść ostatnie co powiedziała to " Zawsze będę przy tobie".
Następnie odeszła i już nigdy nie wróciła.
Dziwny świat.
Budzę się w lesie, ze
sobą mam tylko plecaczek, a w nim: młotek, gaz rozweselający, latarkę,
buteleczkę z krwią oraz scyzoryk z mapą, której w ogóle nie potrafię
rozszyfrować. Jest ciemno, bo 3 wybiła. Czuje, że nie jestem jedyną
osobą w lesie. I nagle... no własnie, co się dzieje potem?
Razem z nim wpadliśmy na pomysł że możemy sobie pomóc, wprawdzie i tak oboje jesteśmy zdezorientowani tym co się dzieje wiec połączenie sił nie zaszkodzi. Jest 3 w nocy wiec zbyt dużo nie zdziałamy wiec najlepiej będzie znaleźć schronienie jedyne rozsądne wyjście jest znaleźć jakąś jaskinie lub wspiąć się na drzewo i poczekać do świtu.
Po spędzonej nocy na drzewie jesteśmy głodni więc z naszych wspólnych materiałów postanowiliśmy coś upolować lub złapać. Założyliśmy kilka wnyk i odeszliśmy aby nie płoszyć zwierząt na ich szlaku. W między czasie rozejrzeliśmy się po okolicy, zbyt dużo się o niej nie dowiedzieliśmy jedynie tylko to że jesteśmy w ogromnym lesie na terenie górzystym. Przydało by się znaleźć jednak nie było to tak trudne jak się wydawało ponieważ udaliśmy się niedaleko aż usłyszeliśmy spływającą wodę.
Ze względu na bezpieczeństwo rozpaliliśmy ognisko za pomocą krzesiwa i w manierce przygotowaliśmy wodę, wrzucając do niej kilka igiełek z drzewa dla aromatu. Po takim wywarze udaliśmy się sprawdzić wnyki ku naszemu zdziwieniu udało nam się złapać całkiem sporo zwierzyny w tym 2 króliki i dziką odmianę kurczaka ;d( śmiech xD). Wypatroszyliśmy zwierzynę i po przysmażeniu postanowiliśmy udać się w drogę ku górze z której moglibyśmy rozejrzeć się po terenie.
Droga była strasznie wyczerpująca nikt by nie pomyślał że nasyceni po zjedzeniu po jednym króliku tak szybko opadniemy z sił. Na szczęście mieliśmy po kawałku kurczaka. Znaleźliśmy jaskinie i spędziliśmy tam noc pełniąc kilkugodzinne warty dla pewności że nic nas nie zajdzie. Niestety nie wszystko poszło po naszej myśli las zbył zbyt wielki aby zdobyć jakieś cenne informacje o otoczeniu. Postanowiliśmy więc znaleźć rzekę i udać się w dół niej w końcu gdzieś musiała wpływać. Tak więc zrobiliśmy.
Dni mijały nam na podróży, śnie polowaniu i rozmowach. Podczas drogi natknęliśmy się na innych i razem z nimi doszliśmy do miasta niestety nie wiedzieliśmy gdzie się znajdujemy. Tereny wydawały nam się obce. Najdziwniejszą rzeczą wydały nam się księżyce na niebie których było aż 3. Postanowiliśmy rozpocząć nowe życie i starać się rozwikłać naszą zagadkę.
czwartek, 19 marca 2015
Starzec
Zwykłe miasteczko jak każde inne kilka barów, sklepów i oczywiście dyskotek.
Młoda nastolatka wraca właśnie z dyskoteki. Jest około godziny 23 pomyślała że zaskoczy rodziców i wróci szybciej lecz coś zmieniło jej plany. Po wyjściu z dyskoteki jak to zawsze robi podeszłą do sklepu z ubraniami by pooglądać wystawę. "Nic Nowego" pomyślała i ruszyła dalej w kierunku rynku przez który musiała przejść aby pójść do domu. Nagle coś przykuło jej uwagę na ławce siedział starszy mężczyzna. Sama nie wiedziała czemu ale podeszła do niego i zapytała co on robi tutaj o tej porze. Mężczyzna nieco zdziwiony odpowiedział "nie wiem młoda damo".
Jak to Pan nie wie zgubił się pan ? nic Pan nie pamięta ?- zapytała zdziwiona.
Otóż to nic nie pamiętam? - odpowiedział z robiąc przy tym minę z której nie można było nic wywnioskować.
Może ma Pan przy sobie dokumenty żeby znaleźć drogę do domu?- Dziewczyna wydawała się przejęta tym mężczyzną tak bardzo że nawet nie zauważyła że za niedługo wybije północ.
Obawiam się że nie. Nic przy sobie nie mam.- robiąc zamyśloną minę odpowiedział.
Nastolatka spojrzała na wieżę zegarową okazało się że już północ przypomniała sobie że powinna ruszyć do domu. Smutna z powodu że nie może pomóc mężczyźnie zapytała: Może odprowadziłby mnie Pan przez rynek w międzyczasie może pan sobie coś przypomni?.
Zdziwiony dziadek zgodził się i pomaszerowali w stronę głównej ulicy na której mieszała ona.
Przez długi czas rozmawiali o tym co on robił sam o tej porze bez dokumentów w rynku jednak nic mu się nie udało przypomnieć. Już prawie dochodzili do jej domu. Zaczęła opowiadać jak dobrze się bawiła dziadek szedł cały czas obok niej niemalże stykali się łokciami aż nagle pusto dziewczyna spojrzała obok w miejsce gdzie szedł staruszek lecz nikogo nie widziała. Staruszek zniknął. Zaniepokojona zatrzymała się i rozglądała na boki aby dostrzec dziadka lecz nigdzie go nie było . Pomyślała sobie :gdzie on zniknął przecież szedł tuż obok mnie. Zapytała siebie : może mi się to wszystko przewidziało w końcu na dyskotece było dużo osób, małe pomieszczenie, wszystko się miesza w powietrzu więc mogłam sobie to przewidzieć.
Wróciła do domu wzięła prysznic i położyła się w łóżku przez cały czas miała przed oczami tego staruszka i to że nic nie pamięta i że nie miał przy sobie dokumentów.
Długo starała się zasnąć aż nagle usłyszała : "Dziękuje młoda damo. Znalazłem dom" i zasnęła.
Młoda nastolatka wraca właśnie z dyskoteki. Jest około godziny 23 pomyślała że zaskoczy rodziców i wróci szybciej lecz coś zmieniło jej plany. Po wyjściu z dyskoteki jak to zawsze robi podeszłą do sklepu z ubraniami by pooglądać wystawę. "Nic Nowego" pomyślała i ruszyła dalej w kierunku rynku przez który musiała przejść aby pójść do domu. Nagle coś przykuło jej uwagę na ławce siedział starszy mężczyzna. Sama nie wiedziała czemu ale podeszła do niego i zapytała co on robi tutaj o tej porze. Mężczyzna nieco zdziwiony odpowiedział "nie wiem młoda damo".
Jak to Pan nie wie zgubił się pan ? nic Pan nie pamięta ?- zapytała zdziwiona.
Otóż to nic nie pamiętam? - odpowiedział z robiąc przy tym minę z której nie można było nic wywnioskować.
Może ma Pan przy sobie dokumenty żeby znaleźć drogę do domu?- Dziewczyna wydawała się przejęta tym mężczyzną tak bardzo że nawet nie zauważyła że za niedługo wybije północ.
Obawiam się że nie. Nic przy sobie nie mam.- robiąc zamyśloną minę odpowiedział.
Nastolatka spojrzała na wieżę zegarową okazało się że już północ przypomniała sobie że powinna ruszyć do domu. Smutna z powodu że nie może pomóc mężczyźnie zapytała: Może odprowadziłby mnie Pan przez rynek w międzyczasie może pan sobie coś przypomni?.
Zdziwiony dziadek zgodził się i pomaszerowali w stronę głównej ulicy na której mieszała ona.
Przez długi czas rozmawiali o tym co on robił sam o tej porze bez dokumentów w rynku jednak nic mu się nie udało przypomnieć. Już prawie dochodzili do jej domu. Zaczęła opowiadać jak dobrze się bawiła dziadek szedł cały czas obok niej niemalże stykali się łokciami aż nagle pusto dziewczyna spojrzała obok w miejsce gdzie szedł staruszek lecz nikogo nie widziała. Staruszek zniknął. Zaniepokojona zatrzymała się i rozglądała na boki aby dostrzec dziadka lecz nigdzie go nie było . Pomyślała sobie :gdzie on zniknął przecież szedł tuż obok mnie. Zapytała siebie : może mi się to wszystko przewidziało w końcu na dyskotece było dużo osób, małe pomieszczenie, wszystko się miesza w powietrzu więc mogłam sobie to przewidzieć.
Wróciła do domu wzięła prysznic i położyła się w łóżku przez cały czas miała przed oczami tego staruszka i to że nic nie pamięta i że nie miał przy sobie dokumentów.
Długo starała się zasnąć aż nagle usłyszała : "Dziękuje młoda damo. Znalazłem dom" i zasnęła.
Subskrybuj:
Posty (Atom)